piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 15

Czytasz = Komentujesz 

... On jedynie się uśmiechną i odszedł...Wróciłam do poprzedniego zajęcia... Po jakiś 30 min kuchnia błyszczała...

Kilka dni później

Siedziałam w swoim pokoju i myślałam nad tym swoim idiotycznym życiem. Wiem pomyślałam.... Zbiegłam do salonu gdzie aktualnie wszyscy siedzieli... 

- Kto idzie ze mną dzisiaj do klubu?! - krzyknęłam radośnie 
- Yyy... skąd taki pomysł - spytałam Paula 
- Samo jakoś naszło idzie ktoś czy siedzicie w domu?! 
- Dobra idziemy 
- Zajebiście! - krzyknęłam - Mam ochotę się najebać - powiedziałam ciszej, dziewczyny spojrzały na mnie podejrzliwie
- No co ? Za godzinę macie być wszyscy gotowi! Ubrałam się w : to a włosy puściłam luźno...

Nawet nie zauważyłam kiedy ta godzina minęła, stanęłam przed lustrem poprawiając ostatni raz włosy... Zbiegłam po schodach do salonu zabierając ze sobą ludność, zabraliśmy się na dwie taksówki i pojechaliśmy. Z tego co zauważyłam do domu nikt z naszej paczki nie zamierzał wracać trzeźwy...
Do budynku zostaliśmy wpuszczeni od razu, zajęliśmy loże i dalej samo poszło... w sensie mi a na resztę nie zwracałam większej uwagi. Kieliszki z alkoholem zostały opróżniane natychmiastowo... Dziewczyny zwracały mi uwagę abym przyhamowała, ale jakoś na to się nie zbierało. Alkohol w końcu zaczął robić swoje...

Obudziłam się w całkiem mi nie znanym pomieszczeniu... Rozejrzałam się dokładnie po pokoju, z wystroju mogłam wywnioskować, że to pokój hotelowy... Ale co ja w nim do jasnej cholery robiłam. Przeklinałam się w myślach za to co zrobiłam i z kim... Przy mnie nie było nikogo więc, jednym słowem wszystko określając dupa... Ktoś jedynie pozostawił mi karteczkę że świetnie się ze mną bawił tej nocy... No po prostu kurw zajebiście, lepiej być nie mogło...
Założyłam ciuchy ogarnęłam twarz i wybiegłam z hotelu... Rozejrzałam się dookoła i pobiegłam w kierunku domu... Wbiegłam trzaskając drzwiami

- Co jest do cholery?! - usłyszałam czyjeś krzyki dochodzące z kuchni
- Gówno! - odparłam wbiegając po schodach

Nie dość, że nie wiedziałam z kim spędziłam tą noc to jeszcze się mnie czepiają... Do cholery jestem w swoim domu i powinni się do tego przystosować że trzaskam drzwiami...  Przebrałam się w: to a włosy związałam w wysokiego kucyka....
Zeszłam do salonu gdzie wszyscy siedzieli... ich wzrok powędrował na mnie...Spojrzałam po każdym zabójczo...

- Wychodzę - powiedziałam obojętnie... odwróciłam się na piecie usłyszałam czyjś śmiech. Przechyliłam lekko głowę aby dojrzeć tego idiotę odwróciłam się - Masz przejebane Malik... - spojrzałam na niego zabójczo po chwili usłyszałam koleją osobę która zaczyna się śmiać - Ty też Styles! - wyszłam i trzasnęłam drzwiami

Oczami Pauliny... 

- Łoł
- Zapowiada się ciekawie - zachichotał Liam
- Oj nie tak bardzo - odpowiedziałam - co wy jej zrobiliście?
- Nic w tym problem - śmiał się dalej Malik
- To nie jest śmieszne...! - krzyknęłam
- Oj będzie gorąco! - krzyknęła z kuchni Ewel   
- To mało powiedziane! Ona jest wkurzona i to bardzo... - oznajmiła Natali
- Będzie wojna! Ten który jej podpadł ma przejebane... Przygotujcie się... Bo z nią raczej nie wygracie ... - chłopaki spojrzeli na mnie - ja wam mówię że to tak się nie skończy, ta bajka bezie miała tragiczny koniec - uśmiechnęłam się chytrze i powróciłam do poprzedniego zajęcia czyli jedzenia płatków

Ciekawe co jej się stało, nie było na noc w domu z resztą Stylesa i Malika też... Ciekawy zbieg okoliczności...

trzy dni później 

Od tych kilku dni nie było Meg w domu... Nie odbierała telefonów, nic żadnego znaku życia nie dawała szukaliśmy jej ale na próżno... Tam gdzie mogła być jej nie było... nie wiedzieliśmy już gdzie szukać... my tu się załamywałyśmy że mogło jej się coś stać, a chłopaki się śmiali ze to duża dziewczynka i da sobie radę... ale nie wszyscy tak twierdzili...
Było już bardzo późno każdy udał się do swojego pokoju... Nie mogłam zasnąć zbyt się martwiłam a ta podłą suka miała nas po prostu w dupie nie obchodziło ją nic i nikt... leżałam tak i leżałam aż w końcu zasnęłam sama nie wiem kiedy...

Oczami Meg 

Postanowiłam że wrócę do domu, do tej zgrai debili i palantów... Byłam trochę pijana ale to już od kilku dni tak było wiec sie tym zbytnio nie przejmowałam zamówiłam taksówkę i po kilku minutach byłam w domu... Otworzyłam drzwi i powędrowałam do barku który znajdowała się w kuchni... Wyjęłam  whisky i szklankę z pobliskiej szafki. Sunęłam się na podłogę i nalałam sobie trunku do szklanki... Siedziałam tak i siedziałam szlochając przy tym... Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, byłam rozbita w duszy nie radziłam sobie z tym wszystkim to stawało się co raz trudniejsze...
Siedziałam tak dłuższy czas do puki nie usłyszałam czyiś kroków, nic nie zrobiłam nie zareagowałam... Nie robiło mi to różnicy co teraz sie stanie kto to będzie równie dobrze mogłam teraz umrzeć nikt by się tym nie przeją... Teraz wiem że życie jest bezsensu ludzie cie wiecznie wykorzystują do swoich niecnych planów a ty tego nie zauważasz...

- Wróciłaś... - nie zareagowałam, nie miałam ochoty z nikim gadać a tym bardziej z nim - Martwiliśmy się o ciebie... - kontynuował, prychnęłam i spojrzałam na niego z pode łba
- No ciekawe...
- Nawet nie wiesz jak bardzo, szukaliśmy ciebie
- Mam to gdzieś róbcie sobie co chcecie ale bezemnie
- Meg - zaczął nie pewnie
- Pierdol się! - krzyknęłam to na tyle głośno aby obudzic wszystkich domowników

Wzięłam butelkę oraz szklankę i powędrowałam do salonu gdzie po chwili zleciał się cała reszta

- Gdzieś ty do cholery była
- Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy
- Jak ty w ogóle wyglądasz
- Do jakiego stanu ty sie doprowadziłaś czy ty siebie widziałaś - krzyczeli jedno przez drugie
 - Coś jeszcze...? - spojrzałam się na nich pusto i wyszłam zabierając ze sobą szklankę z napojem
- Nie skończyliśmy
- Gdzie ty idziesz
- Jak najdalej od was - stwierdziłam po chwili zastanowienia
- Jak ty się zachowujesz... Przecież wszystko było dobrze
- Chuj wiecie! - wyszłam i nie zamierzałam już z nimi poprowadzić dalej tej bezsensownej sprzeczki

No bo co oni mogli wiedzieć... Nic nie wiedzieli... nie wiedzieli co czuję...czuję się nikim... Zasnęłam sama nie wiadomo kiedy...  Obudziłam się o 9.36

- Kurwa nie wyrobię się...

Pobiegłam do łazienki wziąć przyrznic wróciłam biegiem do pokoju założyłam luźne dresy, za dużą biała bluzkę i na głowę założyłam swoja ulubioną czarną czapkę z DC... Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę... Wyszłam przed dom ale nie zastałam busa zajebiście byłam spóźniona czekało mnie 30 min drogi spacerkiem... Wiec będzie wpierdziel... Szłam spokojnie zapominając o całym świecie...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem że jest krótki ale nie bądźcie źli... Tak jakoś wyszło przepraszam za spóźnienie... Nie wiem co będzie dalej z tym blogiem jakoś ujdzie... Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział :/ bo jakoś z tym blogiem nie idzie, ale juz się z tym pogodziłam... Dziękuję że ze mną jesteście :)) Meggie xoxo 

wtorek, 14 sierpnia 2012

Imformacja

Nie wiem czy jest dalej sens prowadzić tego bloga, ponieważ jest was coraz mniej. Coraz mniej osób czyta i komentuje... Dodam jeszcze jeden rozdział, ale jak nic się nie zmieni to skończę pisanie i po prostu na tym się zakończy dziękuję tym który ze mną są <33 Rozdział pojawi się w przeciągu 2 dni dzięki wszystkim Meggie xoxo

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 14

W studiu bawiliśmy się świetnie, co raz jakieś odpały i w ogóle było super... Po 10 godzinnej harówie wróciliśmy do domu. Każdy ruszył w swoją stronę, alby się przygotować... Założyłam shorty w odcieniach tęczy i biała bluzkę z ustami, do tego morskie converse...
Zebraliśmy się na dwa samochody i pojechaliśmy. Do klubu weszliśmy bez większych problemów... Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy zamawiać drinki... Liam i Ewel jako jedyni nic nie pili, biedaczki ale w końcu ktoś musiał nas odwieść z powrotem do domu... Bawiliśmy się w najlepsze, piliśmy i tańczyliśmy..., język już mi się zaczął plątać... Wróciłam do stolika, oparłam głowę na ramieniu loczka i dalej już nic nie pamiętam...
Obudziłam ok 13, zeszłam do kuchni w poszukiwaniu tabletek na ból głowy..Kac był mocny ale co ja na to poradzę. Szukałam po szafkach butelki wody, nigdzie jej nie mogłam znaleźć... Usidłam zrezygnowana na blacie i siedziałam... Do kuchni wszedł loczek i podszedł do szafki wyciągając ostatnią butelkę wody. Chwilę po nim wszedł Zayn... Jak to jest możliwe, że on ją znalazł, a ja nie...

- Daj pić... - wyciągnęłam rękę i spojrzałam się na Harrego robiąc maślane oczka... 

Po chwili podał mi butelkę kurna wziął ją i już pół wypił - Dziękuję - uśmiechnęłam się, wyszłam z butelką z kuchni i poszłam do salonu usiadłam na kapnie i włączyłam jakieś kreskówki... 
Kolejne dni mijały szybko i nudno... dom, studio i tak w kółko... Przez sotatnie dni bardzo zaprzyjaźniłam sie z Harrym. Był ze mną jak roiłam sobie pierwszy tatuaż ( symbol nieskończoności z napisem ' Be Yourself ' na lewym nadgarstku )... Co dzień razem jakieś odpały robiliśmy... Fajny jest...

Kilka dni później   

Tego dnia umówiłam się z Harrym, że zrobimy wszystkim niespodziankę i przygotujemy wszystkim super śniadanie... Wyszłam na wpół przytomna z łóżka i powędrowałam do pokoju loczka... Odwaliłam drzwi na oścież i w nich stanęłam... Tak jak się domyślałam..., on sobie jeszcze smacznie spał... leń jeden..
Usiadłam na łóżku i zaczęłam nim szturchać

- Wstawaj...
- Jeszcze chwila...
- Nie ma chwila wstawaj! - zero reakcji

Wzięłam jedną poduszkę, usiadłam na drugim końcu łóżka. Zaczęłam ściągać z niego kołdrę lecz on się nie dał. Dostałam poduszka w twarz...

- Wojna ! - krzyknęłam śmiejąc się 
- Polegniesz! - śmiał sie razem ze mną 
- No chyba ty ! 

Nawalaliśmy się poduszkami nie przestając się śmiać... W końcu straciłam równowagę i  spadłam z łóżka pociągając za sobą loczka... W tej chwili ja leżałam na podłodze a on na mnie... Śmialiśmy się jak opętani, ale co tam... 

- Możesz być trochę ciszej - wszedł do pokoju zaspany Malik i wywalił oczy do wierzchu

Dziwnie musiało to wyglądać bo Harry leżał na mnie. Spojrzeliśmy na niego i jeszcze bardziej zaczęliśmy się śmiać 

- Co tu się wyrabia - spojrzał na nas badawczo Malik 
- A co się ma wyprawiać - zapytałam 
- My sie tylko bawimy - loczek szeroko się uśmiechną do Zayna 
- Harry! Ty debili! - krzyknęłam znów zaczynając się śmiać 
- Aha... spoko - opowiedział 

Harry podniósł się i pomógł mi wstać... Wyszłam z pokoju i poszłam do siebie

Oczami Zayna

- Co wy razem jesteście? - kontynuował
- Chciało by się nie ... 
- Czyli jednak! 
- Nie bo co? - Harry zaczął się śmiać
- Nie nic... 
- Jasne... 
- No nie 
- Czujesz coś do niej to jej to powiedz
- Yyy... Mam Perrie i to ja kocham 
- Jasne jasne już ja swoje wiem 
- No ciekawe 
- Ty myślisz że my nie widzimy jak ty na nia patrzysz 
- Yyy... 
- A z resztą ró sobie co chcesz ona i tak juz chyba nic do ciebie nie czuje 

W tej chwili opuściłem pokój... 

Oczami Meg

Łuhuh zapowiada się ciekawy dzień.... Po tym co Malik zobaczył... Zaraz pewnie pójdzie i wszystkim rozgada...
Założyłam swoje ulubione szare dresy i za dużą niebieską bluzkę, włosy związałam w wysokiego kucyka i powędrowałam do kuchni... Po chwili dołączył do mnie loczek... W tej chwili wybuchłam śmiechem 

- O co ci chodzi? - spytał 
- Nie nic 
- Nie no wcale 
- No bo ubrałeś się tak jak ja 
- Haha Podobnie 
- No fakt

Zaczęliśmy przygotowywać śniadanie... Naleśniki z owocami 

Oczami Natalii

Siedziedzieliśmy w jadalni i czekaliśmy aż nasza kochana dwójka poda nam śniadanie... Obserwowaliśmy zza rogu co oni wyprawiali w kuchni. Oni nie robili nam śniadania tylko totalny burdel z kuchni... Zasiedliśmy do stołu cały czas ich obserwując

- Aww.... Jak oni słodko razem wyglądają - rozmarzyłam sie 
- Co masz na myśli - spytał Malik 
- Fajnie by było gdyby byli razem - odezwał się Louis 
- Hmm... ciekawa par by z nich była - odezwała sie Ewel 
- Głodny jestem pośpieszcie się - krzykną zdenerwowany Niall 

Po chwili z kuchni wyszła Meg i Harry z talerzami pełnymi jedzenia. Postawili wszystko na stole i zajęli miejsca obok siebie... Cały czas do siebie szeptali i się śmieli, wszyscy im się bacznie przyglądali... Meg w pewniej chwili wytrzeszczyła oczy i spojrzała piorunujący wzrokiem na Harrego ten jedynie się śmiał. Wzięła do ręcki dzbanek z wodą i wylała wszystko na niego, a następnie odeszła od stołu... 

- Masz za swoje
- A ty masz przerąbane - krzykną i pobiegł za nią

Ganiali się po całym domu, było słychać tylko śmiechy. Zapała cisza.... Po kilku minutach usłyszelismy przeraźliwe krzyki dochodzące z podwórka... 
Wszyscy automatycznie zerwaliśmy się z miejsc i wybiegliśmy na zewnątrz... Meggie popchnęła Harrego a ten wpadł do basenu pociągając ją za sobą. Wszyscy wybuchli niekontrolowanym śmiechem... Wynurzyła się i spojrzał na loczka

- Debli z ciebie wiesz?! - krzyknęła 
- Wiem - uśmiechną się zabójczo
- Idź ty idioto

Oczami Meg 

 Wyszłam z basenu... Ludność która przesiadywała w domu przeniosła sie na taras... Spojrzałam na wszystkich zabójczym wzrokiem i zaczęłam zmierzać w kierunku wejścia do domu... Z tego co zauważyłam nie było tylko tam Zayna. Eee tam... Weszłam na piętro i zdjęłam bluzkę, kapało ze mnie jak z fontanny xD 
Usłyszałam czyjś głos za sobą. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Malika... Skrzywiłam się i wędrowałam dalej w stronę łazienki ... Weszłam i walnęłam drzwiami... Zawiesiłam ręcznik na ramieniu i zaczęłam wyciskać z bluzki wodę... Nagle ktoś zapukał do drzwi... 

- Czego?! - wrzasnęłam - do łazienki wszedł Malki skrzywiłam się - Czego chcesz?
- Pogadać...
- Chyba nie mamy o czym... 
- Nie rób mu tego przecież wiem ze kochasz innego 
- Yyy... pojebało 

Malik zbliżył się do mnie... Nasze usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Zaczął mnie całować... Odepchnęłam go 

- Pojebało cię! Co ty sobie w ogóle myślisz! Idź do swojej blondyneczki! Już ci sie znudziła! - wyszłam z łazienki i trzasnęłam drzwiami Na korytarzu spotkałam Harrego
- U Meg nie za gorąco ci? 
- Oberwiesz jeszcze obiecuję! 

Powędrowałam do swojego pokoju. zdjęłam mokry dres i zarzuciłam na siebie swój błękitny, delikatny szlafrok... Znów spacerek do łazienki.. Tym razem zamknęłam drzwi na klucz... Wzięłam kąpiel i odziałam siew suche ubranie... 
Zeszłam do kuchni i zastałam dziewczyny które zmierzały do tego aby zacząć w końcu sprzątać....

- Zostawcie to... Ja tu nasyfiłam to posprzątam po sobie
- Chociaż tyle - odpowiedziała Ewel 
-  Wieczorem musimy pogadać - powiedziała Paulina, kiwnęłam twierdząco głową i zabrałam sie za sprzątanie, dziewczyny opuściły kuchnię i powędrowały na taras do chłopaków. 

W kuchni było pełno mąki. Ja jebie weź to teraz sprzątaj pomyślałam sobie. Wyciągnęłam swojego iPhone i słuchawki. Włączyłam muzykę. Przy niej zawsze łatwiej idzie... Tylko szkoda że loczek nie pomaga mi sprzątać bo w końcu on też tu nasyfił wiec powinien... Wytarłam jeden blat i odwróciłam się żeby zacząć sprzątać gdzie indz

- Boż człowieku ty chcesz żebym zawału dostała! - krzyknęłam .... 

No to jest kolejny rozdział. Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale mam urwanie głowy, ponieważ przygotowuje z koleżanką imprezę i wszystko ma być na piątek gotowe, a my prawie nic nie mamy... Więc przepraszam ;) Od poniedziałku powinnam zacząć dodawać normalnie rozdziały ale nic nie obiecuję... Ponieważ zauważyłam że coraz mniej osób czyta mojego bloga i mało osób komentuje więc chyba pora będzie zakończyć przygodę z pisaniem... Przepraszam ale tak chyba będzie lepiej... Meggie xoxo

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 13

Oczami Pauliny ...

Wybiegliśmy wszyscy przed budynek... Pobiegliśmy w stronę stojącego tłumu... Przepchaliśmy się przez tłum ludzi i ujrzeliśmy... Meg! Wszędzie było pełno krwi podbiegłam do niej i zaczęłam płakać...

- Dzwońcie po karetkę ona musi żyć! -krzyczałam przez łzy, sprawdziłam jej tętno było bardzo słabe... 

Ręce miałam całe we krwi... Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie...  Zjawiło się po nie całych 5 min... Cała się trzęsłam, dziewczyny płakały.... Na miejscu nie było sprawcy całego wydarzenia... Nie wiedziałam co mam robić... W okół nas było coraz więcej ludzi...Wsiadłam do karetki nie puszczajac reki Meg... Gdy dojechaliśmy do szpitala została od razu podłączona do tysiąca kabli... Zabrano ją na salę operacyjną... Zakręciło mi się w głowie, upadłam i nic więcej nie pamiętam...

Otworzyłam powoli oczy... Leżałam na kanapie która znajdowałam się na szpitalnym korytarzu... Podniosłam się.....

- Co z nią...? - zapytałam zdenerwowana
- Operacja się udała, straciła dużo krwi..., ale jest wszystko dobrze... - oznajmił smutny Harry
- Jest w śpiączce po kilku dniach powinna się wybudzić... - dodała po chwili Justyna
- Dobrze, że nic jej nie jest... A gdzie jest Zayn...? - rozejrzałam się dookoła lecz go nigdzie nie dostrzegłam
- Szczerze...? - spytała Ewel; kiwnęłam twierdząco głową
- O niczym nie wie jest... - zaczął Liam
- ...z Perrie - dokończył za niego Harry, pokręciłam głową i weszłam do sali w której aktualnie była Meg

Leżała nie przytomna, cała blada, ale się co raz uśmiechała... Wzięłam ją za rękę i usiadłam na krzesełku które stało obok łóżka... Zgarnęłam włosy które padały jej na twarz... Siedziałam tak bardzo długo przeglądałam się jej coraz coś powiedziałam...
Dzień leciał za dniem... Co dziennie siedzieliśmy w szpitalu czekając na jakikolwiek znak...
Siedzieliśmy zrezygnowani na kanapie która stała w jej pokoju...

- Co się stało... Gdzie ja jestem... - usłyszałam cichy głos, podniosłam głowę...
- Miałaś wypadek i jak wiesz w szpitalu się znajdujesz... przykro mi, ale teraz jest najważniejsze to że z nami jesteś... - oznajmiłam
- A gdzie Krzysiek, Patryk...
- Nie ma ich..., robota wzywa - chłopaki pobiegli po lekarza....

- No to pani będzie mogła wyjść za jakieś cztery dni.... - oznajmił starszy Pan
- A nie da się tego jakoś przyspieszyć... Czuję się naprawdę dobrze...- uśmiechnęłam się
- No nie wiem... Zobaczymy jutro... A teraz odpoczywaj... - oznajmił lekarz i wyszedł, skrzywiłam się

Meg zasnęła, pojechaliśmy do domu i wzięliśmy dla niej parę ubrań... Jutro wychodzi ze szpitala tylko musi się oszczędzać.... 

Następny dzień... Oczami Meggie

- Możemy już stąd iść... ?
- Tak jasne... jak najdalej stąd... - objęła mnie Justyna

O własnych siłach wyszłam ze szpitala... Wróciliśmy do domu i spoczęłam na kanapie..., nie maiłam na nic siły...

- Za dwa dni koncert... Dasz radę? - spytała Ewel
- Jasne! Na pewno sobie poradzę... chyba, raczej...
- Przydałoby się jechać do sklepu nie ma nic do jedzenia - oznajmił smutny Niall
- To co powiecie na zakupy!? - krzyknęła Paula
- Spoko jedziemy! Zbierajcie się! - odpowiedział Lou
- Pozwolicie, że zostanę w domu nie mam ochoty na zakupy...
- Może ma zostać ktoś z tobą...? - spytała z troską w głosie Ewle
- Nie spoko poradzę siebie... - uśmiechnęłam się
- No dobra to jedziemy! - krzyczał blondasek

Wszyscy opuścili dom, pustka nikogo nie ma... Okej... co by tu porobić... Chodziłam w tę i z powrotem powrotem po domu... Weszłam do pokoju w którym stało pianino... Przejechałam opuszkami palców po nim, uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na taborecie który stał przy nim... Zastanowiłam się chwilę i zaczęłam grać jedną ze swoich ulubionych piosenek ( http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg )....

- Come on skinny love, just last the year
Pour a little salt, we were never here
My, my, my, my, my, my, my, my
Staring at the sink of blood and crushed veneer

I tell my love to wreck it all
Cut out all the ropes and let me fall
My, my, my, my, my, my, my, my
Right at the moment this order's tall

And I told you to be patient
And I told you to be fine
And I told you to be balanced
And I told you to be kind...

Śpiewałam przez łzy, łzy bólu... Cierpiałam, tak dalej cierpiałam..., tylko oni potrafili mnie doprowadzić do takiego stanu... Patryk i Krzysiek najgorsi ludzie jacy mogą istnieć na tej ziemi..., a do tego wszystkiego dochodził Zayn... czy to była miłość czy tylko zauroczenie, nie wiem tego... 
Muzyka rozbrzmiewała się po całym domu... 
Wróciłam do salonu, włączyłam tv przy której po chwili usnęłam... 

- Cicho bo ja obudzicie... - usłyszałam czyjś głos, uśmiechnęłam się lekko nie chcąc przezywać pięknego snu... Usłyszałam huk... 

Podniosłam się i odwróciłam głowę w stronę przedpokoju... Niall i Justyna wylądowali na podłodze... Jak ich tylko zobaczyłam wybuchałam niekontrolowanym śmiechem... 

- Wy naprawdę umiecie być cicho - reszta ludu również zaczęła się śmiać 
- Gratuluję mózgu - powiedział Liam 
- Dzięki - odparł Niall uśmiechając się 
- Pozwólcie, że ja dzisiaj zajmę się przygotowaniem kolacji... - zaczęłam przeglądać zakupy, które kupili   
- Mogę pomóc? - spytał nieśmiało Harry 
- Jasne... Jeśli tylko chcesz i nie podpalisz przy okazji całego domu - uśmiechnęłam się zalotnie 
- To idziemy! - odwzajemnił uśmiech - No to co na dzisiaj proponujesz? 
- Hmm... może... 
- Placki! Ziemniaczane! - krzykną 
- Wiesz dokładnie o tym samym pomyślałam - zaczęliśmy się śmiać 

Wyjęliśmy potrzebne składniki... Wymieszaliśmy ciasto i zaczęliśmy wlewać na patelnie... Świetnie się z nim bawiłam... Jedzenia było od fula... Niall i tak zaraz wszystko zje... W podzięce z pomoc Harry otrzymał buziaka w polika... Uśmiechną się i poszedł zawołać wszystkich na kolację... Uj nawet Zayn i Perrie się pojawili... Posmutniałam, ale tego raczej nikt nie zauważył... 

- Gdzie byłaś przez cały tydzień? - spytał zaciekawiony Zayn, spojrzałam na niego badawczo 
- Hmm... Nie powiedzieliście mu...? - popatrzyłam się po wszystkich 
- Czego? 
- Niczego... - speszył się Liam 
- Miałam wypadek, byłam w śpiączce... - oznajmiłam i wyszłam z jadalni 

Byłam zła, jak mogli mu nie powiedzieć! Przecież wiedzieli, że ona bardzo dużo dla mnie znaczy! Cholera z jakimi ja debilami mieszkam! 
Weszłam do pokoju i dokładnie się po nim rozejrzałam... Walnęłam się na łóżko i włączyłam muzykę.... 
Obudziłam się około godziny 12 ... Wstawałam tak codziennie normalna godzina jak dla mnie... Najnormalniejsza jaka może być...   

Było mi to już wszystko obojętnie co się wydarzy..., ale jedno wiedziałam na pewno... Powiem mu co do niego czuję..., teraz byłam pewna tylko tego... Zrozumiem jeśli mnie odrzuci, ma dziewczynę która bardzo go kocha, a on kocha ją, ale ja już nie zamierzam tego dłużej ukrywać... 
Tego dnia chciałam wyglądać ładnie... Założyłam jasne jeansy, białą bokserkę, jasno pomarańczowa bluzę, pomarańczowe krótkie converse i szarą czapkę... włosy pościłam luźno... Przejrzałam się ostatni raz w lusterku, wszystko wyglądało dobrze... Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pokoju... 

- Wychodzię! - krzyknęłam 
- A gdzie jeśli można wiedzieć? - spytała Ewel
- Do Zayna... 
- Wiec jedynie, że wiemy jakie masz plany i nie pozwolimy ci tego zrobić... - oznajmił stanowczo Liam 
- Nie zatrzymacie mnie... choćbyście chcieli... - wybiegłam z domu i wsiadłam do auta 

Po 10 min drogi dojechałam na miejsce... Zaparkowałam i wzięłam głęboki oddech... Zaczęła zmierzać ku kawiarni, w której Zayn umówił się z Perrie...
Czułam się tak jakbym za chwilę zostać rozstrzelana, czułam niewyobrażalny ból, byłam świadoma tego co się za chwilę wydarzy... Wzięłam kolejny oddech, świat stawał się coraz bardziej obojętny... Moje oczy się zeszkliły lecz nie chciałam się teraz rozkleić..., muszę być silna... W tej chwili na parking zajechały dwa auta, z których wysiedli moi przyjaciele... 

- Stój! - krzyczał Lou 
- Nie możesz tego zrobić! - zagrodził mi drogę Niall 

Szłam przed siebie omijając przeszkody, które stoją mi na drodze... Czułam się jak w grze, która zaraz się skończy..., ostatni ruch, ostatnie starcie... 
Przed kawiarnię wybiegł wściekły Zayn... Podbiegł do nas i ... 

- Co wy do cholery robicie! - krzyczał 
- Zayn musimy porozmawiać... - moje oczy znów wypełniły się łzami 
- Nie! Nie musicie! - pociągną mnie za rękę Harry 
- Meg wracamy! - krzyczała Justyna 

- Wiesz nigdy nie wiedziałam jak ci to powiedzieć, bałam się... - nie wytrzymałam po moich policzkach zaczęły spływać łzy... Spojrzałam w jego piękne czekoladowe oczy... 
- Ale o co... - nie zdążył dokończyć... Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, nie bronił się przed nim... Oderwałam się od niego 
- Kocham Cię... Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz... 

Wszyscy czekali na reakcję Zayna... Za kawiarni wybiegła zapłakana Perrie... Patrzył jeszcze chwilę na mnie i pobiegł za nią potrącając mnie przy tym ramieniem... Tak..., pobiegł za nią..., znów zostałam sama..., znów odrzucona... Upadłam na kolana i zaczęłam jeszcze bardziej płakać... Nie miałam siły utrzymać się na własnych nogach... Jestem nikim co ja mogę... Nic..

Oczami Eweliny...

Zawieźliśmy Meg do domu, przez cała drogę płakała i się do nikogo nie odzywała... Z jednej strony ja rozumiałam, ale z drugiej to było do przewidzenia jaka będzie reakcja Zayna... 

Następny dzień... 

Była godzina 9 rano nikt już nie spał... W domu panowała smutna atmosfera, prawie nikt się nie odzywał... Tylko czasem Lou i Niall próbowali wszystkich rozśmieszyć... Zayn nie wrócił na noc do domu, a Meg nie wychodziła od wczoraj z pokoju...
Siedzieliśmy w kuchni jedząc śniadanie jedząc śniadanie i rozmawiając o ostatnich wydarzeniach... Do kuchni weszła niespodziewanie Meggie, uśmiechnęła się lekko i przysiadła się do nas... 
 
- Wyjeżdżam... - oznajmiła 
- Meg nie możesz z tak błahych powodów - posmutniałam 
- Ale chcę..., muszę sobie wszystko przemyśleć, poukładać... Wyjazd bardzo dobrze mi zrobi uwierzcie mi...
- Hmm... - zamyśliłam się 
- Mamy dość dużą przerwę wakacje... - uśmiechnęłam się znów - obiecuję, że wrócę... 
- No dobra... A gdzie jedziesz... - spytał Liam 
- Nie obraźcie się, ale nie chcę aby ktokolwiek wiedział gdzie jestem... To ma być coś w rodzaju samotni, a znając was zaraz zrobicie mi jakiś nalot... Nie obraźcie się - spojrzałam się na nich słodkimi oczkami 
- Nie no okej, ale napisz do nas jak tylko dojedziesz, żebyśmy wiedzieli, że jesteś bezpieczna - oznajmił Lou 
- Spoko na pewno się odezwę... A gdzie Zayn? - spytała 
- Nie wrócił na noc - oznajmiłam 
- Hmm... no trudno się mówi... Spadam taksówka już jest... 
 
Pożegnała się z wszystkimi i opuściła posiadłość... Poczekaliśmy aż samochód zniknie za rogiem i wróciliśmy do środka... Postanowiliśmy, że przez cały dzień będziemy oglądać filmy i nic nie robić... Tak na poprawę humoru... Siedzieliśmy i patrzyliśmy się pustym wzrokiem w tv rzucając co raz jakieś głupie komentarze... W pewnym momencie do pokoju wpadł Zayn... 
 
- Gdzie ona jest?! - krzykną 
- Jaka ona? - spytałam 
- Dobrze wiesz o kogo mi chodzi! - krzyczał, był zły
- Ona ma imię... Nie ma jej - odparłam krótko 
- A gdzie jest! 
- Wyjechała - odparł obojętnie Liam 
- Gdzie?! Kiedy wraca?!
- Nie wiemy gdzie pojechała! Uspokój się do cholery! - krzyknęła Justyna 
- Kiedy wraca! 
- Za dwa tygodnie..., może za miesiąc..., za rok..., albo wcale! - krzykną Harry 
- Jak to? 
- Tak to idioto! - krzykną Lou 
- Powiedziała jedynie "obiecuję że wrócę" - zacytowała Paulina 
- Łyso teraz...? - pytał Niall, ale jego już nie było w pokoju... 
 
Dni leciały a my siedzieliśmy i nic nie robiliśmy czekaliśmy na jakikolwiek znak od Meg... Dwa tygodnie minęły szybko... Zayn dzień w dzień przyprowadzał swoją blondzie do nas co nam się zbytnio nie podobało... Najwyraźniej się pogodzili..., mówi się trudno... Siedzieliśmy wszyscy w salonie + Zayn i Perrie oglądaliśmy głupią komedie romantyczną...
Nagle do pokoju weszła długowłosa blondynka... To była Meg! Nie poznałam jej..., zmieniła się o 180 stopni... Wszyscy wytrzeszczyliśmy oczy... 
 
- Siemano! Co tam słychać rodzinko! - krzyknęła
 
Była uśmiechnięta i w ogóle taka piękna..., wyglądała zabójczo... Miała na sobie czerwona dopasowaną koszulkę, czarne poszarpane rurki, czerwone martensy a na ręce kilka metalowych bransoletek... Ciemne blond włosy opadały na ramiona... Wszyscy rzucili się na nią tylko Zayn i Perrie siedzieli i nie wiedzieli co zrobić... Nie chciała nam nic opowiedzieć... Dowiedzieliśmy się tyle, że już wie co ma robić i jest wszystko okej... 
 
- Misiek idź się rozpakuj jutro nagrywamy piosenki z One Direction... Tak będzie duet! I to nie bedzie tylko jedna piosenka! Spotykamy się jutro o 9 rano więc wyśpij się... 
- Łuhuh dużo się działo jak mnie nie było... Idę... Papa  - uśmiechnęła się i pobiegła na górę 
 
Oczami Meggie 
 
Zmieniłam się, to fakt ale nie żałuje tej zmiany... Zmieniłam się wewnętrznie i trochę na zewnątrz... Przeszłość zostawiłam daleko za sobą i teraz żyję chwilą... Wywaliłam wszystkie ciuchy z walizek i wrzuciłam je do szafy... Wzięłam prysznic i położyłam się spać... 
Obudziłam się o 8.48... Tylko 12 min na przygotowanie się! Kuźwa nie zdążę!Szybko pod prysznic... I ubrać się... Czerwone rurki , biała bluzka z napisem "Fuck It, I'm Young' krótką skórzaną kurtkę, do tego czerwoną bandanę na włosy i wysokie czarne converse... Włosy puściłam luźno tak alby opadały mi na twarz... Wszystko wyglądało zajebiście... Byłam spóźniona jak zwykle... Wbiegłam do busa, wszyscy już byli... 
- Siema! Sorry za spóźnienie... - wszyscy spojrzeli na mnie 
 -Hej - odpowiedzieli entuzjastycznie 

Usiadłam na swoim ulubionym miejscu czyli na końcu busa... Zayn tam siedział jakoś nie zwróciłam na to większej uwagi... Wyjęłam swojego iPhone i weszłam na tt przywitałam się z ludem i od razu miliony spamów... Zaczęłam czytać powoli to co piszą... Uśmiech nie schodził mi z twarzy... 
 
- Musimy pogadać... - zaczął nieśmiało 
- Wal śmiało! -  powiedziałam nie odrywając wzroku od telefonu
- Meg... - spojrzałam na niego z uśmiechem - ... bo pamiętasz jak dwa ty temu... 
- Tak przepraszam za to, to się więcej nie powtórzy, głupio zrobiłam wiem, może nie myślałam w tedy trzeźwo, ale zrozumiałam swój błąd, a i przeprosisz odemnie Perrie jest na prawdę bardzo fajna dziewczyną... i nie chcę się z nią kłócić o jakiś błahych powodów, wiem że dla ciebie to nic nie znaczyło, dla mnie w tedy tak, ale teraz nie, przepraszam jeszcze raz - Zayn wytrzeszczył oczy - dzięki za wszystko...  
 
Ruszyłam z miejsca przed siebie... wysiadłam z busa i odetchnęłam świeżym powietrzem... Chciało mi się żyć... Tańczyć, śpiewać, skakać... 

- Idziemy dzisiaj na imprezę! - krzyknęłam - trzeba coś ze sobą zrobić a nie siedzieć i się nudzić! 
- Spoko - odpowiedzieli chórkiem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
Rozpisałam się trochę xD wiem Dzięki, że jesteście ze mną ;* Podoba się czy nie? Następny rozdział niedługo chyba jutro bo zaczęłam już pisać ;)) Jak myślicie co będzie dalej? ;))  Meggie xoxo

czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 12

... Dobiegłam w jakąś ciemną uliczkę, usiadłam na chodniku i założyłam buty... Rozejrzałam się dookoła, ale nic szczególnego nie wypatrzyłam... Było ciemno, nie wiedziałam za bardzo gdzie się znajduję... Podniosłam się i ruszyłam przed siebie... Wędrowałam ulicą obserwując wszystko dookoła, co jakiś czas ulicami Londynu przejeżdżały pojedyncze samochody... Miasto, które rano tętniło życiem teraz jakby zamarło... 
Doszłam do parku, który bardzo dobrze znałam, przebywałam w nim prawie codziennie... Kilka ulic dalej znajdował się hotel w którym aktualnie mieszkała drużyna mojego brata... Poszłam do recepcji wypytać się o brata ale nie spodziewałam się takiej odpowiedzi...

- Dobry wieczór w czym mogę służyć? - zapytała starsza Pani 
- Dobry wieczór... Ja przyszłam do brata... On aktualnie przebywa tu z cała drużyną piłkarską i mam prośbę czy mogłaby Pani powiadomić, że przyszłam...? 
- Bardzo mi przykro, ale cała drużyna opuściła dzisiaj rano hotel...
- Ale jak to? Przecież mieli zostać do końca miesiąca... - posmutniałam 
- Z tego co mi wiadomo mieli dzisiaj wylecieć z kraju chyba do USA...- zamyśliła się 
- Aha... w takim razie dziękuję za pomoc... - odeszłam 

Wyszłam na zewnątrz... Nie wiedziałam gdzie mam iść... Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do domu... jeżeli to można nazwać domem... 
Co ja jam zrobić... Zostawili mnie... Wyjechali... bez słowa pożegnania... Czułam ogromny ból na sercu, które w jednej chwili rozpadło się na miliony kawałeczków, których nigdy przenigdy nikt nie ułoży... Życie stawało mi się coraz bardziej obojętne... Byli i w jednej chwili zniknęli... Coraz częściej zastanawiam się komu ja na tym świecie jestem potrzebna... Ludzie odchodzą odemnie nic nie mówiąc... Dlaczego to właśnie muszę być ja... 
Doszłam do domu... Wzięłam prysznic i ubrałam się...
... Zeszłam do salonu i znów pochłonęły mnie myśli... Tysiące pytań na które znów nie mam odpowiedzi... Dlaczego? Właśnie dlaczego? Nawet nie mają pojęcia jak mnie to boli... jak bardzo cierpię... Patrzyłam się tempo w ścianę, a te myśli nie chciały mnie opuścić...

Oczami Pauliny... 

- Meg co ci...? - nie odpowiadała cały czas bez ruchu siedziała i się patrzyła na ścianę. Nie odpowiadała na nasze żadne pytanie... - Jesteś tam...? 
- Morze trzeba zadzwonić po lekarza... - oznajmiła Justyna
- Nie nie będziemy dzwonić po żadnego lekarza! Chłopaki wy się tym zajmijcie! Przecież wiecie jak ona na was reaguje... - krzyknęła Ewelina
- Spoko - dziewczyny się odsunęły, a chłopaki usiedli w koło Meg... Żadnej reakcji...
- Halo Meg... - Harry złapał za rękę Meggie... Nic zero reakcji, stanęłam przed nią i zaczęłam machać rękoma na wszystkie możliwe strony... nic
- Widzisz my nic tu nie zdziałamy... - powiedział zrezygnowany Harry
- To co ja mam zrobić żeby ona się ruszyła dała jaki kolwiek znak życia! Meg do cholery ocknij się! - przytuliłam przyjaciółk... Po kilku minutach puściłam ją i usiadłam obok niej...
- Moje życie jest bez sensu... - powiedziała cicho 
- Co mówisz? - powiedziałam
- Nic nie mówiliśmy... - spojrzeli się dziwnie ma mnie 
- Zamknijcie się! - krzyknęła, oczy Meg momentalnie wypełniły się łzami które po chwili zaczęły spływać po jej twarzy... 
- Zostawili mnie... opuścili... odeszli bez słowa....
- Kto odszedł? Powiedz nam... Pomożemy...
- Nie ma ich... Znów to zrobili... zostawili mnie... opuścili... nie mam nikogo... czemu?
- Meg masz nas! Powiedz co się stało?
- Patryk... Krzysiek... zostawili mnie! Wyjechali nie pożegnali się! Znowu to zrobili! Zostawili mnie! - zaczęła krzyczeć przez łzy
- Oj Meggie, Meggie... Ej Krzysiek to rozumiem ale co do tego wszystkiego ma Patryk? - zapytała Ewel
- A jak myślisz...?
- Chodzisz z nim?! - zapytała zadziwiona
- Tak... - schowała twarz w rękach
- Od jak dawna? - zaczęły się wypytywać
- A czy to ważne...
- Teraz wszystko jest ważne! Gadaj! - krzyczała Justyna
- Od moich urodzin... Tamtego dnia po szkole poprosił mnie o chodzenie... Od dawna mi się podobał...
- Mhmmm... to to był ten chłopak w parku i przed stadionem! - krzyknęła radośnie Paulina
- Przed stadionem tak, a w parku to był brat... - rozpłakała się jeszcze bardziej - Nie ma ich! Zostawili mnie! Jak oni mogli! Przecież ja go kocham! - w tym momencie Zayn wyszedł z pokoju
- Wróci nie martw się... - uspokajałam ją
- Nie rozumiesz...! Nigdy nic nie rozumiecie! - wybiegła z pokoju 

- Hmm... i co teraz? Jak ona wystąpi na koncercie? - spytał Liam
- Może przełożymy? - zaproponowała Justyna
- Nie odpada wiesz ile ludzi byśmy zawiodły... - oznajmiła Ewel
- Koncert się odbędzie... Poradzi sobie... musi... - o to akurat byłam spokojna bo wiedziałam ze sobie poradzi, ona jest silna nie z takich sytuacji już wychodziła....

Dochodziła już 19... Za godzinę mamy koncert, od rana nie widziałam Meg, nie schodziła do nas nie dawała znaku życia... Ale ona musiała to wszystko przemyśleć... Poszłam do jej pokoju oznajmić że zaraz wychodzimy... Wszyscy wsiedli do busa oprócz Meg jak zwykle ostatnia... ale tym razem się jej nikt nie dziwił... Dojechaliśmy na miejsce, wszyscy udaliśmy się za kulisy... Dziewczyny poszły do garderoby, przygotować się do koncertu... Makijaż, fryzura i takie sprawy... Po 30 min wszystkie byłyśmy już gotowe, ostatnie poprawki...

Oczami Meg

Wyszłam z garderoby jako pierwsza, pobiegłam wyjrzeć czy ich przypadkiem nigdzie nie ma... Biegałam z miejsca na miejsce lecz ich nigdzie nie zastałam... Na sali było coraz więcej ludzi, aż w końcu sala była wypełniona po brzegi... 
Obiecali, że przyjdą ale ich nie ma... Wróciłam za kulisy, występ miał zaraz się zacząć... Dostałyśmy mikrofony... i za 5..., 4..., 3..., 2..., 1... wychodzimy na scenę wszystkie światła zgaszone. 
Ustawiamy się na swoich miejscach i po chwili zaczyna lecieć muzyka i światła się zapalają... Wszyscy obecni na sali zaczęli krzyczeć i piszczeć... Zaczęłyśmy śpiewać jedną z piosenek... 
Na scenie cały świat przestał istnieć... Czułam się tak lekko... Czułam się... się jak w niebie... Nigdy w życiu się tak nie czułam... Teraz liczyła się tylko ta chwila nic więcej nie miało znaczenia... 
Bawiłyśmy się jak nigdy ... Fani szaleli i piszczeli, podśpiewując przy tym nasze piosenki z debiutanckiej płyty... 

W końcu przyszła kolej na niespodziankę... Chłopaki z 1D mieli zaśpiewać dwie swoje piosenki OT i WMYB ;) Wybiegli na scenę... Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i płakać... To był komiczny widok ale dla swoich idoli wszystko się wie... 
Fajne było stanąć z nimi na jednej scenie... Cały tłum fanów nagrodził nas wielkimi brawami... Jak mam być szczera fajnie z nimi było, chyba zaczynam ich lubić, przekonywać się do niech... W końcu kiedyś musiałam bo niedługo razem ruszamy w trasę koncertową po Europie i po USA... Tak razem jedziemy... Chłopaki wybłagali naszego menadżera, a dziewczyny ich i jakoś tak wyszło... Po koncercie wszyscy poszliśmy do fanów podpisywać płyty itp...

- Dziewczyny widziałyście ich gdzieś? - zapytałam
- Przykro mi... ale nie - spojrzała Ewelina
- Ale nie smuć się może jeszcze przyjdą - podziałała radośnie Paulina

Po tym wszystkim wróciliśmy wykończeni do domu... Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać... Tak nie przyszli olali mnie... Mają mnie gdzieś nie obchodzę ich już nic... Mają swój świat więc maja na mnie wyjebane... Spoko to ja też będę żyła pełnia życia.... Tak jak oni...

Tu macie zdjęcia ubrań dziewczyn na koncert...

Strój Natalki... 

Strój Eweliny... 

 

Strój  Justyny... 


Strój Pauliny... 


Strój Meggie... 

 Następny dzień...

Spotkaliśmy się dzisiaj całymi zespołami One Direction i ich cała drużyna i Impossible i nasza cała drużyna...
Menadżerowie oznajmili nam, że niedługo powinniśmy zająć się ustaniem drugiej części trasy po Europie... Ale tym zajmiemy się później na razie musimy skończyć trasę po Wielkiej Brytanii, a później do USA...

Łatwo mi nie było... W ogóle się do mnie nie odzywali nie wiem dlaczego... zrobiłam coś nie tak... ani jednego telefonu, sms-a... Nie wiedziałam co się dzieje... Miną miejsc od tamtego momentu, poznałam bardziej chłopaków i jak to ująć zaprzyjaźniłam się z nimi... Przeprosiłam za wcześniejsze zachowanie i wszystko sobie wytłumaczyliśmy i jest super...
Zbliżał się wielkimi krokami kwiecień a więc niedługo ruszamy w trasę po USA... Witaj Ameryko!
Siedzieliśmy w domu i świetnie się bawiliśmy graliśmy w gry i takie podobne głupoty... Tylko Zayna z nami nie było... Szczerze mówiąc podobał mi się bardzo, bardzo, bardzo!  Ale nie umiałam mu tego powiedzieć... I od ostatniej sytuacji z Krzyśkiem i Patrykiem zaczął mnie unikać, co mnie również bardzo bolało... Tego dnia nie było go w domu co bardzo wszystkich ciekawiło gdzie on jest... Powiedział jedynie że ma niespodziankę... Ciekawe...
Pod wieczór siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś nudny film..., ale przerwał nam Zayn... Przyszedł z jakąś blond laską... Szok wszystkich nas to zaszokowało...

- Przedstawiam wam Perrie Edwards - uśmiechną się - Moja dziewczynę
- Cześć - uśmiechnęła się nieśmiało

Wszyscy do niej pobiegli witać się i w ogóle widać w naszej niedużej "rodzince"... Poszłam na samym końcu uśmiechnęłam się sztucznie i przedstawiłam... Jak ja będę teraz dalej żyła, kolejna ważna mi osoba... odchodzi w zapomnienie... Bolało cholernie bolała ta myśl, że będę musiała się na nich patrzyć jak... jak...

Tydzień później... 

Jesteśmy w USA świetnie się bawimy... co niektórzy oczywiście... Wkurzało mnie to wieczne mizianie Perrie i Zayna... co dzień to samo... ale są parą też nie trudno im się dziwić... Po jednym z naszych koncertów myślałam ze dostanę zawału... Zeszłyśmy ze sceny, a ja ujrzałam Krzyśka i Patryka... Nie wiedziałam co mam robić podbiegli radośnie do mnie i zaczęli się tłumaczyć... że zapomnieli i wg... Dziewczyny się na nich głupio patrzyły... Nie ukrywam też że chłopaki też byli zdziwieni...

- I wy myślicie, że ja w to uwierzę...? - spojrzałam się na nich badawczo
- Nie masz innego wyboru...
- Tak było
- No ciekawe... ciekawe... Wiecie co jesteście skończonymi debilami!  -uderzyłam ręką najpierw Patryka a później Krzyska, który próbował się bronić - Z nami koniec! Nie istniejesz już dla mnie od dawna! Z resztą ty też!  - rozpłakałam się i wybiegłam na ulicę nie zauważyłam czerwonego światła... Usłyszałam jedynie pisk opon i upadłam... Nie czułam bólu...

- Przepraszam... - powiedziałam do osoby która stała nade mną... W tej chwili nastała ciemność... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I to by było na tyle jeśli chodzi o ten rozdział ;) Jak podoba się? Piszcie w komentarzach swoje opinie dobre złe co co byście chcieli tu zobaczyć... co zmienić itd... To dla mnie ważne mam nadzieję że się podobało i zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się już niedługo... Głowa pełna pomysłów więc mam co pisać ;) Dzięki za to, że jesteście ze mną i chce wam się w ogóle te moje głupoty czytać... Dziękuje ;* Magda xoxo

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 11

Próba zakończyła się pomyślnie... Wracając do domu zajechaliśmy jeszcze do sklepu po zakupy, bo nasza lodówka świeciła pustakami... Chodziłam po sklepie i wrzucałam poszczególne produkty do koszyka... Uzbierało się tego całkiem sporo, poszłam do kasy i zapłaciłam za zakupy... Wróciłam do busa i położyłam zakupy na pierwszym siedzeniu z przodu busa... Powędrowałam na swoje wcześniejsze miejsce, zajęłam je i wyjęłam telefon. Napisałam do brata ' Hej spotkamy się dzisiaj albo jutro ' po kilku chwilach dostałam odpowiedź ' Siemka! Jasne! Wpadnij dzisiaj na nasz mecz ' Momentalnie się uśmiechnęłam. Dawno już się nie uśmiechałam... ' A i jeszcze jedno ubierz się na biało-niebiesko w tych barwach dzisiaj gramy'. Dojechaliśmy na miejsce mecz zaczynał się o 20 a była już 19 więc popędziłam do swojego pokoju... Założyłam niebieski rurki, biało-niebieskie nike, białą luźną bluzkę na liczbą 8 i zawinęłam niebieska chustkę na nadgarstku... Wzięłam telefon zbiegłam do kuchni wzięłam bułkę i miła już wychodzić gdy zatrzymał mnie czyjś głos

- Gdzie idziesz?
- Na mecz nie czekajcie na mnie! 
- Ej a może pójdziemy wszyscy razem! - krzyknęła Paulina 
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomysł, bo jak ich zobaczą to rozszarpią... - mówiłam 
- Dobra idziemy na mecz czy nie? - spytał - Liam 
- Chodźcie bo nie chce mi się siedzieć w domu! - krzykną Lou 
- No to może byście się tak z łaski swojej pośpieszyli bo mecz zaczyna się za 30 min, a i jeszcze jedno może byście się ubrali bardziej tak na biało niebiesko, albo nie zajmie wam to zbyt dużo czasu 
- Dobra chodźcie! - krzykną Harry 

Wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy na stadion. Wyszłam jako pierwsza... Zaczęłam się uważnie rozglądać... Po chwili wyszła za mną cała reszta...  Dostrzegłam moje brata stojącego pod wejściem na stadion...

Oczami Eweliny

Meggie gdzieś szybko pobiegła pewnie zająć nam dobre miejsca.
- Ej a ta gdzie tak biegnie? - spytał Liam 
- Nie wiem może chce zająć miejsca. - uśmiechnęłam się - Ona kocha kożdego rodzaju sport 
- A spoko 
- O patrzcie tam biegnie Meg! - krzyknęłam 

Meggie wpadła w ramiona jakiegoś chłopaka, który odwzajemnił jej uścisk i powędrowali razem na stadion... Nie umiałam powiedzieć kim jest osoba do której się przytulała, bo nie widziałam twarzy

- To była Meg? - spytała Paulina 
- Tak to była na 100 % ona 
- Z kim ona się tak tuliła przecież nikogo nie ma i nie zna tutaj 
- Nie mam pojęcia może o czymś nie wiemy - wszyscy wybuchli śmiechem. 

Zauważyłam że tylko Zaynowi nie było do śmiechu posmutniał jak ją zobaczył. Mam przeczucie że on coś do niej czuje, ale to jest raczej miłość bez wzajemności... Zajęliśmy miejsca na widowni, po kilku minutach przybiegła do nas Meg i zajęła miejsce obok nas 

- A  ty co się tak cieszysz? - zapytałam 
- A to już człowiek szczęśliwy być nie może? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- Nie no może... 
- A powiesz nam co to za chłopak był pod stadionem? - zapytałam Justyna 
- W swoim czasie się dowiecie - dziewczyny popatrzył się po sobie

Meg była dzisiaj szczęśliwa jak nigdy, a to rzadko się zdarzało od czasu gdy chłopaki zaczęli przebywać z nami... Mecz jak mecz za bardzo się nie interesowałam jak reszta dziewczyn, Meggie skakała i się darła, ale to do niej podobne lubiła sport... Mecz się skończył mieliśmy już się zbierać 

- Wiecie co nie czekajcie na mnie... - powiedziała Meg
- A dlaczego?
- Gdzie się wybierasz? - zaczęli się wszyscy wypytywać
- Yyy... może powiem wam jak wrócę bo teraz już ktoś na mnie czeka... Pa - uśmiechnęła się i odeszła
- Zmieniła się - powiedział Liam
- I to bardzo... - posmutniał Zayn
- No ciekawe co nasza mała Meggie kombinuje... - uśmiechnęła się chytrze Natalka
- Dobra mniejsza o to wracamy do domu, jestem głodny! - krzyczał Niall
- Chodźcie lepiej bo jak on jest głodny to będzie nie fajnie jak nie dostanie jedzenia - zaczął się śmiać Lou

Wróciliśmy do domu, wraz z dziewczynami zabrałyśmy się za przygotowywanie kolacji... Chłopaki siedzieli przed telewizorem i skakali z kanału na kanał... Zatrzymali na programie plotkarskim...

- O patrzcie to my ciekawe co znów wymyślili... - zaśmiał się Lou
- O Harry nowa dziewczyna? Czy my o czymś nie wiemy? - zapytał Zayn
- Nie no co ty?! To już ze starymi przyjaciółmi nie można się umawiać?!
- Nie nie można - wszyscy wybuchli śmiechem, a loczek udał że strzelił focha - Nie no co ty stary żartujemy
- No przecież wiem - zaśmiał się
- O paczajta a to...- zaczął Niall
- A to Meggie po tym jak wyszła w tedy z domu... oj złapali ją w parku oj bidula... Kto to jest?! Nie widzę twarzy... - zaczęłam się wypytywać wszystkich
- Nie mam pojęcia... - odparła Natalka
- Jak mamy wiedzieć kto to jest jak ten koleś jest odwrócony plecami... Pomyśl trochę - Justyna się głupio uśmiechnęła i popatrzyła z żalem na Ewelinę
- Daruj... - oburzyłam się - Coś mi się wydaje ze Meg się zakochała - uśmiechnęłam się
- Czyżby? - zapytała Paulina - A nawet jeśli to jej sprawa...
- No dobra możecie zmienić temat... - zaproponował Zayn

Oczami Pauliny 

Wróciłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy dokańczać robienie kolacji...

- Wiecie co?
- Co? - spytała Natalka
- Coś mi się wydaje, że Meg podoba się Zaynowi... - uśmiechnęłam się
- A skąd takie podejrzenia? - zapytała Justyna
- Nie nie widzicie tego? Posmutniał jak zobaczył ten filmik, albo to pod stadionem... Naprawdę jesteście takie ślepe - skrzywiłam się
- Pod stadionem widziałam ale teraz jakoś większej uwagi nie zwróciłam - uśmiechnęła się Ewel

Skończyłyśmy rozmowę i poszłyśmy z jedzeniem do salonu... Wybraliśmy film, na dzisiaj horror... Siedzieliśmy i się zanudzaliśmy, była chwili po północy. Zaczęliśmy ogarniać salon, a do domu wpadła Meg...

- A ty gdzie byłaś? - zapytałam
- Yyy... ja to tu to tam...
- Co ty brałaś?! - zaczęłam krzyczeć
- Ja... no co ty ... nic - uśmiechnęła się
- Piłaś! Jesteś pijana! Gdzie byłaś?!
- Wyszłam z chłopakami świętować zwycięstwo... Proste co nie - uśmiechnęła się głupio
- Jak ty ich nawet nie znasz! Poszłaś z obcymi do klubu! Posrało cię!
- No chyba was... Puść mnie chcę iść spać... - wyrwała swoją rękę i poszła na górę
- Widzieliście ją?! Co ona wyprawia? Nie może być tak za dwa dni mamy koncert!
- Daj jej zaszaleć... Musi odreagować... Dużo przeszła...

Wszyscy rozeszli się po swoich pokojach... Poszłam jeszcze zerknąć co tam się dzieje u naszej imprezowiczki... Spała, jutro jest próba generalna mam nadzieję że będzie w dobrym stanie, bo jak nie to będzie z nią źle...

Oczami Meggie 

Obudziłam się za piętnaście dziesiąta...  Głowa mnie lekko bolała, ale dało się wytrzymać... Dzisiaj próba przed koncertem, będą nas męczyć całą wieczność. Nie wytrzymam tego... Poszłam do łazienki wzięłam prysznic... Ubrałam się w czarne rurki, białą bokserkę na to czerwoną bejsbolówkę na głowie zawiązałam czarną chustkę i do tego wszystkiego czerwone wysokie converse... Pomalowałam rzęsy a włosy puściłam luźno... Zeszłam na dół ale już nikogo nie było więc musieli czekać na mnie już w busie... Wzięłam gumę, założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi... Z uśmiechem na twarzy weszłam do busa, wszyscy się na mnie spojrzeli, pokręcili tylko głowami... Wzruszyłam ramionami i poszłam usiąść na samym końcu w moim ukochanym miejscu...
Dojechaliśmy na miejsce poczekałam, aż wszyscy wyjdą z busa bo nie chciałam z nimi iść... Obrazili się na mnie, nawet nie wiem za co... Zawsze spoko.... Zaczęłyśmy próbę.... Nie dawali nam nawet chwili przerwy cisnęli i cisnęli, ale nie dziwiłam się pierwszy koncert musiało być wszystko perfekcyjnie... Płyta wyszła kilka dni temu a sprzedawała się w masowych ilościach... Hala miała być wypełniona po brzegi, trochę obawiałam się tego koncertu ale damy radę... Pot się lał z nas jak na żadnej innej próbie... Woda mi się skończyła więc wyszłam do bufetu, miałam szczęście bo była cała skrzynka a do tego mrożonej... Wzięłam butelkę i zapłaciłam. Napiłam się i rzuciłam butelkę, w kogoś uderzyła bo usłyszałam jedynie głośne "Ała". Krzyknęłam "Przepraszam" i kontynuowałam próbę ... Zakończyła się o 21 wykończone wróciłyśmy do domu poszłam do łazienki wziąć długą relaksującą kąpiel... Siedziałam już w wannie gdy ktoś otworzył drzwi... Cholera zapomniałam zamknąć

- Oj przepraszam - speszył się Harry
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się, a on zamkną drzwi i wyszedł

Muszę przyznać, że jest przystojny, ale... ale... nie mogę się zakochać w kimś takim... Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam rozglądać się po łazience... I znów zapomniałam wziąć piżamę... Uchyliłam drzwi od łazienki, rozejrzałam się uważnie czy nikt nie idzie, a gdy już uznałam że nikogo nie ma wyszłam spokojnie zmierzając do swojego pokoju... Ale los był taki okrutny że przy schodach musiałam spotkać Zayna, Harrego i Louisa...

- U chłopaki jakie widoki - zaczął Lou, spiorunowałam go wzrokiem
- Powiemy wszystko El - zaczęli się śmiać
- Nie chcę być w to zamieszana... Ja was nie znam... - powiedziałam i ruszyłam w strone swojego pokoju
- Głupek! - krzykną Zayn

Ubrałam się w piżamę która składała się z krótkich spodenek i koszulki na ramiączka... Położyłam się do łóżka i momentalnie zasnęłam... Obudziłam się w środku nocy... Głodna byłam xD Zeszłam do kuchni, zrobiłam sobie płatki czekoladowe i poszłam do salonu... Włączyłam telewizor na programie muzycznym... Siedziałam tak przez dłuższy czas nie chciało mi się już spać... Nagle ktoś usiadł obok mnie...

- Ty też nie możesz spać... - zapytał Zayn
- Jaki widać... - odpowiedziałam
- Wiesz co? - zapytał niepewnie
- Nie nie wiem...
- My wiemy dlaczego ty tak nas nie lubisz... - moje serce w tej chwili na moment się zatrzymało, zrobiłam się cała blada...

Odstawiłam miskę na blat stolika i spuściłam głowę... Dziewczyna mam powiedziały...i wiesz to nie jest chyba powód żeby się złościć na kogoś przez całe życie - moje serce biło z minuty na minutę coraz szybciej..  Poczułam jak moje oczy wypełniają łzy... Spojrzałam się na niego

- Wy nic nie wiecie?! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Pobiegłam do swojego pokoju i wtuliłam się w poduszkę.. Tak rozpłakałam się... Oni tego nie rozumieli... Jak zawsze... Mnie nikt nie rozumiem...
- Ej co jest czemu płaczesz? - spytał Zayn, nawet nie słyszałam kiedy wchodził do mojego pokoju
- Zostaw mnie! - krzyknęłam
- Nie zostawię do póki mi nie powiesz... - sprzeciwił się
- I tak ci nic nie powiem...
- To nie wyjdę
- To ja to zrobię! - wybiegłam z pokoju i biegłam przez cały dom aż dostałam się do drzwi wyjściowych... Otworzyłam drzwi, zimne powietrze uderzyło w moje ciało... Czułam się tak jakby tysiące igieł wbijano mi w skórę... Wzięłam w ręce pierwsze lepsze buty i wyszłam przed dom
- Meg czekaj! - krzyczał Zayn - nie oglądając się za siebie zaczęłam uciekać, jak najdalej od tego miejsca...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to jest rozdział 11 ;) Jak wam się podoba? Nie wiem czy nie jest za krótki, ale już mniejsza o to najwyżej następny będzie dłuższy ;) Mam nadzieję, że się podoba , proszę was o komentarze... Jak będzie 7 komentarzy dodam kolejny rozdział... Natomiast jak nie to przykro mi ( taki szantaż )... Dziękuję, że czytacie wg mojego bloga i mam jeszcze małą prośbę czy jakbyście mogły polecić mojego bloga na swoim blogu była bym wdzięczna i oczywiście jak ktoś by chciał to ja również mogę polecić waszego bloga... Dziękuję jeszcze raz :* i proszę o komentarze Meggie xoxox

wtorek, 31 lipca 2012

Wygląd domu ;)

Dom od strony zewnętrznej ;) 


Ogród


 Basen


Przedpokój 

 
Kuchnia i jadalnia


Salon 


Łazienka 1 na parterze


Łazienka 2 na parterze 


Pokój muzycy

    
Wejście na piętro


Korzytarz


Łazienka 1 na piętrze 


Łazienka 2 na piętrze 

Łazienka 3 na piętrze 
 

Sypialnia Ewel


Sypialnia Liama


Sypialnia Justyny

Sypialnia Nialla



Sypialnia Natalii


Sypialnia Louisa




Sypialnia Pauliny


Sypialnia Harrego


Sypialnia Meggie


Sypialnia Zayna

Rozdział 10

Oczami Meggie 

Wyjęłam z kieszeni kluczyki, włożyłam jeden z nich do zamka i obróciłam dwa razy w lewą stronę. Wyjęłam kluczyk i nacisnęłam na klamkę, ciągnąc w swoja stronę piękne drewniane drzwi. Otworzyłam szeroko oczy i weszłam z Paulą do środka. Pierwszy widok powalił nas na kolana, przedpokój salon, kuchnia, jadalnia... to wszystko było takie piękne. Naprawdę się postarali. Biegałyśmy po całym domu i oglądając każdy pokój po kolei. Wybrałyśmy sobie własne...
Gdy już zwiedziłam wszystko usiadłam na kanapie i zaczęłam "Kto nam pomógł? Dlaczego o tym nie chcą mi powiedzieć? Co mają oznaczać te słowa 'Niedługo będziecie miały szansę się odwdzięczyć' ? Kto to był" Tysiące pytań miałam w głowie na które nie potrafiłam odpowiedzieć...

 - O czym tak myślisz? - Paulina usiadła obok mnie
- Jak myślisz kto nam pomógł Simonowi ( menadżer ) i Chrisowi ( brat )
- Wiesz... nie wiem...
- Hmm... A właśnie! Mój brat jest w Londynie do końca tego miesiąca!
- O to fajnie!
- Nom niedługo się z nim zobaczę! A i jutro się tu wprowadzamy!
- To zajebiście musimy powiedzieć dziewczynom!
- No..., ale jak na razie musimy wracać już do hotelu.... Trzeba się spakować a to trochę zajmie
- No wiem... spadamy...

Od razu jak wróciłyśmy do hotelu pobiegłyśmy do pokoju Ewel Dziewczyny jak zawsze od poznania 1D siedziały z nimi prawie całymi daniami... Oni sie strasznie do siebie przywiązali...

- Jutro przeprowadza! - wpadłam do pomieszczenia w którym przesiadywała cała grupa, wszyscy się spojrzeli na mnie ze zdziwieniem - Niespodzianka! Zero pytań! Punkt 15 w recepcji i jak nie żartuję! A teraz dobranoc!

Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku... Od razu zasnęłam, byłam wykończona dzisiejszym dniem...
Następnego dnia jak to się umówiłyśmy spotkałyśmy się punkt 15 w recepcji wymeldowałyśmy się i wsiadłyśmy do naszego busa... Jechałyśmy jakieś 10 min... Dziewczyny jak zobaczyły jaką niespodziankę jaką dla nich mam to zaczęły krzyczeć i skakać z radości... Dałam wszystkim kluczyki a dziewczyny mnie wyściskały i wycałowały a następnie pobiegły oglądać dom i wybrać  sobie pokoje...
Wzięłam swoje walizki i zaniosłam je do pokoju... Rozpakowanie zajęło mi ponad godzinę... byłam mega zmęczona a od jutra kontynuujemy pracę nad płytą która wychodzi za niecały miesiąc, a do tego pełno wywiadów, sesji itd...

---------------------------------------
Dwa Tygodnie później
---------------------------------------

Płyta prawie skończona, pierwsze nasze koncerty zaplanowane... Mało pracy pozostało więc więcej czasu spędzamy w domu...
Siedziałyśmy w domu, Ewel i Justyna przygotowywały obiad, Natalka jak zwykle przed kompem, a ja i Paula śpiewałyśmy karaoke. Dziewczyny miały za zadanie oceniać której pójdzie lepiej piosenka... Pierwsza śpiewała Paul wybrała sobie Owl City ft Carly Rae Jepsen Good Time i zaczęła śpiewać ( włączcie sobie ;) http://www.youtube.com/watch?v=H7HmzwI67ec )

- Woah-oh-oh-oh
It's always a good time
Woah-oh-oh-oh
It's always a good time

Woke up on the right side of the bed

What's up with this Prince song inside my head?
Hands up if you're down to get down tonight
Cuz it's always a good time...

Potem przyszła kolej na mnie wybrałam sobie Cover Drive - Turn Up the Love ft.Far East Movement ( tutaj sobie możecie włączyć http://www.youtube.com/watch?v=UqXVgAmqBOs )

- We are one tonight
And we breathing in the same air
So turn up the love
Turn up the love
We turnin' up the love

Turn it up now

Get it poppin', hop the molly
Dirty bass, We so body body
Too legit, we can't quit the party
Super freaks, no Illuminati
So one two hit the booze
We on youtube, nothing to lose
So let it lose 'cause the sheep don't sleep

W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi dziewczyny spojrzały ze strachem w oczach po sobie, a ja dalej kontynuowałam piosenkę... Natalka się zerwała z miejsca i pobiegła otworzyć..

Oczami Pauliny 

Po kilku minutach do salonu wróciła Natalka, a za nią weszli chłopaki z 1D... Meg jeszcze nie zauważyła ich ale to nie było najgorsze co ją czekało... Ona o niczym nie wiedziała, oni mieli się do nas wprowadzić... Chłopaki stali korytarzu i przygadali się Meggie uśmiechając się przy tym.. Fakt bardzo dobrze się bawiła... muzyka przestała lecieć Meg się odwróciła uśmiechnięta 

- I co sądzicie....- wytrzeszczyła oczy i stanęła w miejscu momentalnie jej mina zmieniła się, z ręki wyuściłą mikrofon
- Meg nie panikuj... - zaczęła Ewel 
- To nie tak jak myślisz...- kontynuowałaPaulina 
- Co oni do cholery tu robią! - zaczęła krzyczeć 
- Meg bo wiesz... - zaczęłam 
- Jak widząc nic nie wiem ja zawsze! - wyszła z pokoju i zniknęła z rogiem 
- Nie jesteśmy problemem? - zapytał Liam 
- Nie no co wy przejdzie jej... - zaprotestowałam 

Oczami Meg 

Jak one mogły do cholery mi coś takiego zrobić! Słyszałam z dołu śmiechy jak widać dobrze się bezemnie bawią... Zadzwoniłam do swojego brata, chciałam z kimś pogadać. Umówiłam się z nim za 30 min w parku... Zmieniłam ciuchy.... Założyłam czarne rurki, biało-niebieski nike, białą bokserkę i no to czerwona bluzę z adidasa i czarną czapkę z daszkiem z DC. Telefon i słuchawki włożyłam do kieszeni i wyszłam z pokoju....
Na na parterze w korytarzu złapały mnie dziewczyny i Liam... 

- Gdzie ty się wybierasz? - zaczęła Ewelina po chwili zbiegła się cała reszta 
- A co was to obchodzi! 
- Jakbyś nie wiedziała to dużo!- krzyczała Paulina 
- Haha ciekawe od kiedy! 
- Chciałyśmy ci wytłumaczyć! - krzyknęła Natalka
- Co do cholery tłumaczyć! Wiecie co pieprze to wszystko! Nara! - odwróciłam się na picie i naciągnęłam kaptur na czapkę... Kątem oka dostrzegłam zdziwo jakie rysowało się na twarzach wszystkich...
- Meg wracaj! - krzyczały dziewczyny wychodząc za mną z domu

W tej chwili  już mnie nic nie obchodziło... Przechodząc na drugą stronę ulicy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.. No tak tylko tego jeszcze brakowało... Złapał mnie za rękę... Momentalnie się odwróciłam... 

- Nie idź zostań z nami... - powiedział Zayn
- Puść mnie i więcej się do mnie nie zbliżajcie ty i cała reszta! 
- Ale... 
- Powiedziałam coś! Nie dotykaj mnie! - puścił moje ręce... 

Skierowałam się w stronę parku w którym się umówiłam z bratem... Chociaż było ciemno od razu rozpoznałam sylwetkę mojego barta. Podbiegłam do niego i się przytuliłam najmocniej jak potrafiłam... 

- Ej mała co jest? - zapytał z troską w głosie brat 
- Nic nie ważne... 
- Wszystko jest ważne co dotyczy ciebie... 
- No dobrze....
- No to opowiadaj... - usiedliśmy na ławce i zaczęłam opowiadać wszystko od początku jak to było i w ogóle...
- Wiesz może nadszedł już czas żeby wybaczyć... Nie możesz wiecznie przed tym uciekać 
- Ale jak ja nie potrafię... nie umiem 
- Spróbuj chociaż 
- Nie umiem nie potrafię im tego wybaczyć. Moje życie i tysiąca innych dziewczyn legło w gruzach w ciągu jednej sekundy...
- Oj Meggie, Meggie... 
- Dobra ty się już nie przejmuj mną i opowiadaj co tam u ciebie? 
- No więc jestem do końca miesiąca w Londynie... Zaczynamy rozgrywali które zadecydują o tym czy dostaniemy się do drużyn które wybraliśmy 
- No ja mam nadzieję że się dostaniesz, a nawet raczej na pewno! 
- Dobra dobra nie przesadzajmy - siedzieliśmy tak długi czas i rozmawialiśmy. Czas przy nim leciał strasznie szybko 
- Ja mam nadzieję że przyjdziecie całą drużyną na nasz pierwszy koncert! 
- No pewnie! 
- Fajne! Dzięki! - uśmiechnęłam się szeroko - Załatwię wejściówki wam wejściówki za kulisy 
- O najlepsze miejsca dla nas! 
- Zawsze i wszędzie! 
- To my również dziękujemy... Dobra wiesz co ja już będę spadał jest późno... - spojrzałam na wyświetlacz telefonu faktycznie była już 2.37. 
- No okej. To do zobaczenia za tydzień na koncercie ;) 
- No trzymaj się siostra 

Patrzyłam się jak mój brat odchodzi... aż znikną w ciemności...

W tym samym czasie. Oczami Natalki

- Dobra najwyższa pora żebyście nam wszystko powiedziały - zaczął Liam
- Właśnie my przecież o niczym nie wiemy! - kontynuował Niall 
- No okej niech będzie kiedyś musicie się dowiedzieć... - powiedziała Paulina 
- No nareszcie! - krzykną Harry 
 - No więc wszystko zaczęło się jakieś kilka miesięcy temu...  - zaczęłam swoje długie opowiadanie...
- A więc to o to chodzi! - krzyczał Niall 
- Tak tylko i wyłącznie o to... - mówiłam
- Więc musimy coś z tym zrobić nie zostawimy tego tak!- powiedział Liam
- No nie ale co? - spytał Zayn 
- Nie wiem wymyślimy coś.. - powiedział Harry 
- Ej Meg nigdzie nie ma w okolicy! Nie wiem gdzie ona poszła! W domu jej też nie ma! - krzyczała Justyna 
- Poczekajmy do rana musi wrócić... Mamy próbę przecież... - uspokajałam ją
- Ale ty nie rozumiesz ona mogła sobie coś zrobić! Jak ja mogę być spokojna w takiej chwili! - krzyczała cały czas Justyna 
- Ona nie jest taka głupia żeby sobie coś zrobić zaufaj mi....

Oczami Meggie 

Powędrowałam nad jedno ze swoich ulubionych miejsc które znajdowały się w Londynie. Usiadłam pod drzewem które stało nie daleko jeziorka. Wyjęłam swojego iPhone i zobaczyłam 47 nieodebranych połączeń Justi, Ewel, Paula, Natalka... Nie oddzwoniłam nie chciałam z nimi rozmawiać i ich jak na razie widzieć... Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę... 
Siedziałam tak i myślałam nawet nie wiem kiedy usnęłam ( wiem jak taki żul pod drzewkiem sobie śpi xD )  ... To był dla mnie za duży ciężar... 
Obudziłam się po godz. 10... Wstałam otarłam oczy i powędrowałam prosto do domu... Nie wiem czemu ale chciało mi się strasznie płakać... Łzy zaczęły lecieć po moich policzkach... Otworzyłam drzwi chciałam wejść nie zauważona do domu ale to było nie możliwe... Zaraz wszyscy mnie zauważyli a to tego w jakim stanie...

- Meg ty płakałaś! Co się stało? - przytuliła mnie Paula
- Nic się nie stało...
- Chcę pobyć sama... - zostawiłam wszystkich w niepewności i powędrowałam do swojego pokoju

Wzięłam prysznic, założyłam czarno-białe nike, szare dresy i luźną bluzkę... Włosy związałam w wysokiego kucyka. Telefon i słuchawki włożyłam do kieszeni spodni... W domu już nikogo nie było... Zamknęłam drzwi na klucz i weszłam do busa... Wszyscy już w nim siedzieli, popatrzyli się na mnie. Spuściłam głowę i powędrowałam na sam koniec busa... Było tak pięć siedzeń jedno z nich po prawej stronie od okna było zajęte... Siedział tam Zayn wpatrzony w to co się dzieje za oknem i wsłuchujący się w muzę... Nie zauważył jak podeszłam usiadłam więc zajęłam ostatnie miejsce po lewej stronie... Założyłam słuchawki i oparłam głowę o szybę... Potrzebowałam spokoju, ciszy musiałam wszystko przemyśleć... Po 30 min byliśmy na miejscu... Ja i Zayn wyszliśmy na samym końcu. Zdziwiło mnie to bo nie szedł z cala grupą tylko oddzielnie tak jak ja... Ciekawe co się stało... Jakiś taki smutny był... Dobra ale mniejsza o to.. Weszliśmy do budynku i od razu zaczęliśmy próbę. Choreografia była łatwa od razu załapałam... Piosenki też ;) Próba była bardzo męcząca, ale kochałam to co robiłam... Na scenie byłam sobą mogłam się otworzyć... Chłopaki siedzieli i się przyglądali naszej próbie... 
W końcu dali nam trochę odpocząć 15 min przerwy... To i tak dobrze ze chociaż to ;) Wszyscy usiedli przy jednym stoliku. Wzięłam wodę i zajęłam miejsce na samym końcu stołu. Napiłam się i odstawiłam butelkę... Położyłam ręce na stole a na nich głowę... Wszyscy rozmaili i się śmieli... Cieszyłam się z tego powodu dziewczyny były naprawdę szczęśliwe z tego powodu... A ja nie wiedziałam co mam myśleć co mam robić nie miałam do tego głowy...  


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to rozdział 10 napisałam zaczęłam już pisać 11 więc powinien się niedługo ukazać ;) Mam nadzieję że wam się podoba mój blog i ten rozdział. Proszę o pozostawianie komentarzy ;) I dzięki że w ogóle go w ogóle chce wam się go czytać bo to naprawdę wiele dla mnie znaczy ;) Dzięki wielkie Meg xoxo