piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 13

Oczami Pauliny ...

Wybiegliśmy wszyscy przed budynek... Pobiegliśmy w stronę stojącego tłumu... Przepchaliśmy się przez tłum ludzi i ujrzeliśmy... Meg! Wszędzie było pełno krwi podbiegłam do niej i zaczęłam płakać...

- Dzwońcie po karetkę ona musi żyć! -krzyczałam przez łzy, sprawdziłam jej tętno było bardzo słabe... 

Ręce miałam całe we krwi... Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie...  Zjawiło się po nie całych 5 min... Cała się trzęsłam, dziewczyny płakały.... Na miejscu nie było sprawcy całego wydarzenia... Nie wiedziałam co mam robić... W okół nas było coraz więcej ludzi...Wsiadłam do karetki nie puszczajac reki Meg... Gdy dojechaliśmy do szpitala została od razu podłączona do tysiąca kabli... Zabrano ją na salę operacyjną... Zakręciło mi się w głowie, upadłam i nic więcej nie pamiętam...

Otworzyłam powoli oczy... Leżałam na kanapie która znajdowałam się na szpitalnym korytarzu... Podniosłam się.....

- Co z nią...? - zapytałam zdenerwowana
- Operacja się udała, straciła dużo krwi..., ale jest wszystko dobrze... - oznajmił smutny Harry
- Jest w śpiączce po kilku dniach powinna się wybudzić... - dodała po chwili Justyna
- Dobrze, że nic jej nie jest... A gdzie jest Zayn...? - rozejrzałam się dookoła lecz go nigdzie nie dostrzegłam
- Szczerze...? - spytała Ewel; kiwnęłam twierdząco głową
- O niczym nie wie jest... - zaczął Liam
- ...z Perrie - dokończył za niego Harry, pokręciłam głową i weszłam do sali w której aktualnie była Meg

Leżała nie przytomna, cała blada, ale się co raz uśmiechała... Wzięłam ją za rękę i usiadłam na krzesełku które stało obok łóżka... Zgarnęłam włosy które padały jej na twarz... Siedziałam tak bardzo długo przeglądałam się jej coraz coś powiedziałam...
Dzień leciał za dniem... Co dziennie siedzieliśmy w szpitalu czekając na jakikolwiek znak...
Siedzieliśmy zrezygnowani na kanapie która stała w jej pokoju...

- Co się stało... Gdzie ja jestem... - usłyszałam cichy głos, podniosłam głowę...
- Miałaś wypadek i jak wiesz w szpitalu się znajdujesz... przykro mi, ale teraz jest najważniejsze to że z nami jesteś... - oznajmiłam
- A gdzie Krzysiek, Patryk...
- Nie ma ich..., robota wzywa - chłopaki pobiegli po lekarza....

- No to pani będzie mogła wyjść za jakieś cztery dni.... - oznajmił starszy Pan
- A nie da się tego jakoś przyspieszyć... Czuję się naprawdę dobrze...- uśmiechnęłam się
- No nie wiem... Zobaczymy jutro... A teraz odpoczywaj... - oznajmił lekarz i wyszedł, skrzywiłam się

Meg zasnęła, pojechaliśmy do domu i wzięliśmy dla niej parę ubrań... Jutro wychodzi ze szpitala tylko musi się oszczędzać.... 

Następny dzień... Oczami Meggie

- Możemy już stąd iść... ?
- Tak jasne... jak najdalej stąd... - objęła mnie Justyna

O własnych siłach wyszłam ze szpitala... Wróciliśmy do domu i spoczęłam na kanapie..., nie maiłam na nic siły...

- Za dwa dni koncert... Dasz radę? - spytała Ewel
- Jasne! Na pewno sobie poradzę... chyba, raczej...
- Przydałoby się jechać do sklepu nie ma nic do jedzenia - oznajmił smutny Niall
- To co powiecie na zakupy!? - krzyknęła Paula
- Spoko jedziemy! Zbierajcie się! - odpowiedział Lou
- Pozwolicie, że zostanę w domu nie mam ochoty na zakupy...
- Może ma zostać ktoś z tobą...? - spytała z troską w głosie Ewle
- Nie spoko poradzę siebie... - uśmiechnęłam się
- No dobra to jedziemy! - krzyczał blondasek

Wszyscy opuścili dom, pustka nikogo nie ma... Okej... co by tu porobić... Chodziłam w tę i z powrotem powrotem po domu... Weszłam do pokoju w którym stało pianino... Przejechałam opuszkami palców po nim, uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na taborecie który stał przy nim... Zastanowiłam się chwilę i zaczęłam grać jedną ze swoich ulubionych piosenek ( http://www.youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg )....

- Come on skinny love, just last the year
Pour a little salt, we were never here
My, my, my, my, my, my, my, my
Staring at the sink of blood and crushed veneer

I tell my love to wreck it all
Cut out all the ropes and let me fall
My, my, my, my, my, my, my, my
Right at the moment this order's tall

And I told you to be patient
And I told you to be fine
And I told you to be balanced
And I told you to be kind...

Śpiewałam przez łzy, łzy bólu... Cierpiałam, tak dalej cierpiałam..., tylko oni potrafili mnie doprowadzić do takiego stanu... Patryk i Krzysiek najgorsi ludzie jacy mogą istnieć na tej ziemi..., a do tego wszystkiego dochodził Zayn... czy to była miłość czy tylko zauroczenie, nie wiem tego... 
Muzyka rozbrzmiewała się po całym domu... 
Wróciłam do salonu, włączyłam tv przy której po chwili usnęłam... 

- Cicho bo ja obudzicie... - usłyszałam czyjś głos, uśmiechnęłam się lekko nie chcąc przezywać pięknego snu... Usłyszałam huk... 

Podniosłam się i odwróciłam głowę w stronę przedpokoju... Niall i Justyna wylądowali na podłodze... Jak ich tylko zobaczyłam wybuchałam niekontrolowanym śmiechem... 

- Wy naprawdę umiecie być cicho - reszta ludu również zaczęła się śmiać 
- Gratuluję mózgu - powiedział Liam 
- Dzięki - odparł Niall uśmiechając się 
- Pozwólcie, że ja dzisiaj zajmę się przygotowaniem kolacji... - zaczęłam przeglądać zakupy, które kupili   
- Mogę pomóc? - spytał nieśmiało Harry 
- Jasne... Jeśli tylko chcesz i nie podpalisz przy okazji całego domu - uśmiechnęłam się zalotnie 
- To idziemy! - odwzajemnił uśmiech - No to co na dzisiaj proponujesz? 
- Hmm... może... 
- Placki! Ziemniaczane! - krzykną 
- Wiesz dokładnie o tym samym pomyślałam - zaczęliśmy się śmiać 

Wyjęliśmy potrzebne składniki... Wymieszaliśmy ciasto i zaczęliśmy wlewać na patelnie... Świetnie się z nim bawiłam... Jedzenia było od fula... Niall i tak zaraz wszystko zje... W podzięce z pomoc Harry otrzymał buziaka w polika... Uśmiechną się i poszedł zawołać wszystkich na kolację... Uj nawet Zayn i Perrie się pojawili... Posmutniałam, ale tego raczej nikt nie zauważył... 

- Gdzie byłaś przez cały tydzień? - spytał zaciekawiony Zayn, spojrzałam na niego badawczo 
- Hmm... Nie powiedzieliście mu...? - popatrzyłam się po wszystkich 
- Czego? 
- Niczego... - speszył się Liam 
- Miałam wypadek, byłam w śpiączce... - oznajmiłam i wyszłam z jadalni 

Byłam zła, jak mogli mu nie powiedzieć! Przecież wiedzieli, że ona bardzo dużo dla mnie znaczy! Cholera z jakimi ja debilami mieszkam! 
Weszłam do pokoju i dokładnie się po nim rozejrzałam... Walnęłam się na łóżko i włączyłam muzykę.... 
Obudziłam się około godziny 12 ... Wstawałam tak codziennie normalna godzina jak dla mnie... Najnormalniejsza jaka może być...   

Było mi to już wszystko obojętnie co się wydarzy..., ale jedno wiedziałam na pewno... Powiem mu co do niego czuję..., teraz byłam pewna tylko tego... Zrozumiem jeśli mnie odrzuci, ma dziewczynę która bardzo go kocha, a on kocha ją, ale ja już nie zamierzam tego dłużej ukrywać... 
Tego dnia chciałam wyglądać ładnie... Założyłam jasne jeansy, białą bokserkę, jasno pomarańczowa bluzę, pomarańczowe krótkie converse i szarą czapkę... włosy pościłam luźno... Przejrzałam się ostatni raz w lusterku, wszystko wyglądało dobrze... Uśmiechnęłam się do siebie i wyszłam z pokoju... 

- Wychodzię! - krzyknęłam 
- A gdzie jeśli można wiedzieć? - spytała Ewel
- Do Zayna... 
- Wiec jedynie, że wiemy jakie masz plany i nie pozwolimy ci tego zrobić... - oznajmił stanowczo Liam 
- Nie zatrzymacie mnie... choćbyście chcieli... - wybiegłam z domu i wsiadłam do auta 

Po 10 min drogi dojechałam na miejsce... Zaparkowałam i wzięłam głęboki oddech... Zaczęła zmierzać ku kawiarni, w której Zayn umówił się z Perrie...
Czułam się tak jakbym za chwilę zostać rozstrzelana, czułam niewyobrażalny ból, byłam świadoma tego co się za chwilę wydarzy... Wzięłam kolejny oddech, świat stawał się coraz bardziej obojętny... Moje oczy się zeszkliły lecz nie chciałam się teraz rozkleić..., muszę być silna... W tej chwili na parking zajechały dwa auta, z których wysiedli moi przyjaciele... 

- Stój! - krzyczał Lou 
- Nie możesz tego zrobić! - zagrodził mi drogę Niall 

Szłam przed siebie omijając przeszkody, które stoją mi na drodze... Czułam się jak w grze, która zaraz się skończy..., ostatni ruch, ostatnie starcie... 
Przed kawiarnię wybiegł wściekły Zayn... Podbiegł do nas i ... 

- Co wy do cholery robicie! - krzyczał 
- Zayn musimy porozmawiać... - moje oczy znów wypełniły się łzami 
- Nie! Nie musicie! - pociągną mnie za rękę Harry 
- Meg wracamy! - krzyczała Justyna 

- Wiesz nigdy nie wiedziałam jak ci to powiedzieć, bałam się... - nie wytrzymałam po moich policzkach zaczęły spływać łzy... Spojrzałam w jego piękne czekoladowe oczy... 
- Ale o co... - nie zdążył dokończyć... Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, nie bronił się przed nim... Oderwałam się od niego 
- Kocham Cię... Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz... 

Wszyscy czekali na reakcję Zayna... Za kawiarni wybiegła zapłakana Perrie... Patrzył jeszcze chwilę na mnie i pobiegł za nią potrącając mnie przy tym ramieniem... Tak..., pobiegł za nią..., znów zostałam sama..., znów odrzucona... Upadłam na kolana i zaczęłam jeszcze bardziej płakać... Nie miałam siły utrzymać się na własnych nogach... Jestem nikim co ja mogę... Nic..

Oczami Eweliny...

Zawieźliśmy Meg do domu, przez cała drogę płakała i się do nikogo nie odzywała... Z jednej strony ja rozumiałam, ale z drugiej to było do przewidzenia jaka będzie reakcja Zayna... 

Następny dzień... 

Była godzina 9 rano nikt już nie spał... W domu panowała smutna atmosfera, prawie nikt się nie odzywał... Tylko czasem Lou i Niall próbowali wszystkich rozśmieszyć... Zayn nie wrócił na noc do domu, a Meg nie wychodziła od wczoraj z pokoju...
Siedzieliśmy w kuchni jedząc śniadanie jedząc śniadanie i rozmawiając o ostatnich wydarzeniach... Do kuchni weszła niespodziewanie Meggie, uśmiechnęła się lekko i przysiadła się do nas... 
 
- Wyjeżdżam... - oznajmiła 
- Meg nie możesz z tak błahych powodów - posmutniałam 
- Ale chcę..., muszę sobie wszystko przemyśleć, poukładać... Wyjazd bardzo dobrze mi zrobi uwierzcie mi...
- Hmm... - zamyśliłam się 
- Mamy dość dużą przerwę wakacje... - uśmiechnęłam się znów - obiecuję, że wrócę... 
- No dobra... A gdzie jedziesz... - spytał Liam 
- Nie obraźcie się, ale nie chcę aby ktokolwiek wiedział gdzie jestem... To ma być coś w rodzaju samotni, a znając was zaraz zrobicie mi jakiś nalot... Nie obraźcie się - spojrzałam się na nich słodkimi oczkami 
- Nie no okej, ale napisz do nas jak tylko dojedziesz, żebyśmy wiedzieli, że jesteś bezpieczna - oznajmił Lou 
- Spoko na pewno się odezwę... A gdzie Zayn? - spytała 
- Nie wrócił na noc - oznajmiłam 
- Hmm... no trudno się mówi... Spadam taksówka już jest... 
 
Pożegnała się z wszystkimi i opuściła posiadłość... Poczekaliśmy aż samochód zniknie za rogiem i wróciliśmy do środka... Postanowiliśmy, że przez cały dzień będziemy oglądać filmy i nic nie robić... Tak na poprawę humoru... Siedzieliśmy i patrzyliśmy się pustym wzrokiem w tv rzucając co raz jakieś głupie komentarze... W pewnym momencie do pokoju wpadł Zayn... 
 
- Gdzie ona jest?! - krzykną 
- Jaka ona? - spytałam 
- Dobrze wiesz o kogo mi chodzi! - krzyczał, był zły
- Ona ma imię... Nie ma jej - odparłam krótko 
- A gdzie jest! 
- Wyjechała - odparł obojętnie Liam 
- Gdzie?! Kiedy wraca?!
- Nie wiemy gdzie pojechała! Uspokój się do cholery! - krzyknęła Justyna 
- Kiedy wraca! 
- Za dwa tygodnie..., może za miesiąc..., za rok..., albo wcale! - krzykną Harry 
- Jak to? 
- Tak to idioto! - krzykną Lou 
- Powiedziała jedynie "obiecuję że wrócę" - zacytowała Paulina 
- Łyso teraz...? - pytał Niall, ale jego już nie było w pokoju... 
 
Dni leciały a my siedzieliśmy i nic nie robiliśmy czekaliśmy na jakikolwiek znak od Meg... Dwa tygodnie minęły szybko... Zayn dzień w dzień przyprowadzał swoją blondzie do nas co nam się zbytnio nie podobało... Najwyraźniej się pogodzili..., mówi się trudno... Siedzieliśmy wszyscy w salonie + Zayn i Perrie oglądaliśmy głupią komedie romantyczną...
Nagle do pokoju weszła długowłosa blondynka... To była Meg! Nie poznałam jej..., zmieniła się o 180 stopni... Wszyscy wytrzeszczyliśmy oczy... 
 
- Siemano! Co tam słychać rodzinko! - krzyknęła
 
Była uśmiechnięta i w ogóle taka piękna..., wyglądała zabójczo... Miała na sobie czerwona dopasowaną koszulkę, czarne poszarpane rurki, czerwone martensy a na ręce kilka metalowych bransoletek... Ciemne blond włosy opadały na ramiona... Wszyscy rzucili się na nią tylko Zayn i Perrie siedzieli i nie wiedzieli co zrobić... Nie chciała nam nic opowiedzieć... Dowiedzieliśmy się tyle, że już wie co ma robić i jest wszystko okej... 
 
- Misiek idź się rozpakuj jutro nagrywamy piosenki z One Direction... Tak będzie duet! I to nie bedzie tylko jedna piosenka! Spotykamy się jutro o 9 rano więc wyśpij się... 
- Łuhuh dużo się działo jak mnie nie było... Idę... Papa  - uśmiechnęła się i pobiegła na górę 
 
Oczami Meggie 
 
Zmieniłam się, to fakt ale nie żałuje tej zmiany... Zmieniłam się wewnętrznie i trochę na zewnątrz... Przeszłość zostawiłam daleko za sobą i teraz żyję chwilą... Wywaliłam wszystkie ciuchy z walizek i wrzuciłam je do szafy... Wzięłam prysznic i położyłam się spać... 
Obudziłam się o 8.48... Tylko 12 min na przygotowanie się! Kuźwa nie zdążę!Szybko pod prysznic... I ubrać się... Czerwone rurki , biała bluzka z napisem "Fuck It, I'm Young' krótką skórzaną kurtkę, do tego czerwoną bandanę na włosy i wysokie czarne converse... Włosy puściłam luźno tak alby opadały mi na twarz... Wszystko wyglądało zajebiście... Byłam spóźniona jak zwykle... Wbiegłam do busa, wszyscy już byli... 
- Siema! Sorry za spóźnienie... - wszyscy spojrzeli na mnie 
 -Hej - odpowiedzieli entuzjastycznie 

Usiadłam na swoim ulubionym miejscu czyli na końcu busa... Zayn tam siedział jakoś nie zwróciłam na to większej uwagi... Wyjęłam swojego iPhone i weszłam na tt przywitałam się z ludem i od razu miliony spamów... Zaczęłam czytać powoli to co piszą... Uśmiech nie schodził mi z twarzy... 
 
- Musimy pogadać... - zaczął nieśmiało 
- Wal śmiało! -  powiedziałam nie odrywając wzroku od telefonu
- Meg... - spojrzałam na niego z uśmiechem - ... bo pamiętasz jak dwa ty temu... 
- Tak przepraszam za to, to się więcej nie powtórzy, głupio zrobiłam wiem, może nie myślałam w tedy trzeźwo, ale zrozumiałam swój błąd, a i przeprosisz odemnie Perrie jest na prawdę bardzo fajna dziewczyną... i nie chcę się z nią kłócić o jakiś błahych powodów, wiem że dla ciebie to nic nie znaczyło, dla mnie w tedy tak, ale teraz nie, przepraszam jeszcze raz - Zayn wytrzeszczył oczy - dzięki za wszystko...  
 
Ruszyłam z miejsca przed siebie... wysiadłam z busa i odetchnęłam świeżym powietrzem... Chciało mi się żyć... Tańczyć, śpiewać, skakać... 

- Idziemy dzisiaj na imprezę! - krzyknęłam - trzeba coś ze sobą zrobić a nie siedzieć i się nudzić! 
- Spoko - odpowiedzieli chórkiem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
Rozpisałam się trochę xD wiem Dzięki, że jesteście ze mną ;* Podoba się czy nie? Następny rozdział niedługo chyba jutro bo zaczęłam już pisać ;)) Jak myślicie co będzie dalej? ;))  Meggie xoxo

3 komentarze:

  1. Super opowiadanie :)
    duzo sie dzieje i to jest najlepsze :*
    Czekam do jutra
    Kocham Maggie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Genialne! Boskie! Nie wiem co powiewiec! Super się czyta co dalej chce następny!

    OdpowiedzUsuń